czwartek, 29 kwietnia 2010

"Kanalia"/ "Tego ruchu też Pan nie przewidział. Szach mat"

"Kanalia"
Paweł Pollak
stron: 256
wydawnictwo: Jacek Santorski & Co

Już od pierwszego zdania napiszę, że książka jest rewelacyjna!
Zachęcona recenzją Matyldy książki Pawła Pollaka - "Niepełni" sięgnęłam po tego autora, na "Niepełnych" kolejka w bibliotece długa więc skusiłam się na "Kanalię", chociaż już długo widnieje w "teraz w moich rękach" to praktycznie jak usiadłam tak musiałam przeczytać do końca i pisanie licencjatu przez 1,5 dnia wyniosło 2 zdania:D

Opisywanie fabuły mija się z celem, dlatego tylko wspomnę o fali zbrodni, zamordowanych trzech osobach, których z pozoru nic nie łączy. Książka osadzona w polskich realiach, wydana w 2006 roku, zaskoczyło mnie nie tylko świetne poczucie humoru autora, ale także talent do skonstruowania wybitnej intrygi, historii, a w dodatku znajomość pracy polskiej policji i polskiego wymiaru sprawiedliwości, bo autor jest tłumaczem książek z języka szwedzkiego, a "Kanalia" to Jego debiut.

Książka trzyma w napięciu do samego końca. Uwielbiam takie zabiegi, kiedy autor wplątuje Cię w pewien schemat, Ty już myślisz, że wiesz wszystko, po czym sprawnie odwraca wszystko o 180 stopni. Ubóstwiam więc, a Paweł Pollak robi to w sposób znakomity. Przy samej końcówce, byłam przekonana ,że wiem prawie wszystko, czytam kolejną stronę a tu się okazuje, że nie wiem prawie nic :)

Tak jak zarzucam wielu autorom, że starają się na siłę wpleść albo język młodzieżowy, albo język, którym posługuje się dana grupa, tak tu nie mam nic do zarzucenia. Pollak sprawnie posługuje się barwnym językiem i tak samo barwne są jego postacie. Oprócz ciekawego studium zbrodni, modus operandi, pracy wymiaru sprawiedliwości, poruszanych jest wiele tematów, które dadzą do myślenia... Obsesyjna miłość, wiara, pedofilia, i do czego zdolny jest człowiek, bo chociaż książka to fikcja to przecież polskie więzienia pękają w szwach.

Kanalia jest jak partia szachów, których zresztą lekcje daje nam w niej sam autor. Zaczyna się ostro, mamy wrażenie, że elementy zaczynają do siebie pasować, po czym nie jesteśmy w stanie przewidzieć kolejnych ruchów... Szach mat drodzy państwo!

Ogólna ocena: 5,5/6

p/s Zainteresowana osobą Pawła Pollaka trafiłam na Jego blog (kliknij), przeczytałam i ... stwierdzam, że tłumacze naprawdę bardzo często, jak nie prawie zawsze są pomijani... A to przecież dzięki nim możemy czytać książki w języku polskim! Sama nie raz narzekałam na tłumaczenie, a prawda jest taka, że na pewno nie przetłumaczyłabym książki lepiej...Dlatego postanawiam od teraz wypisywać również tłumaczy książek :)

wtorek, 27 kwietnia 2010

"Naga" / Proszę mi odpowiedzieć: jakim jest pani typem kobiety?(E.Schmitt)

"Naga"
Izabela Szolc
stron: 156
wydawnictwo: Amea

Nie przepadam za "krótkimi formami", zawsze na końcu odczuwam niedosyt, że czegoś było za mało, czegoś zabrakło, coś pominięto... Jednak książka Izabeli Szolc zawróciła mi w głowie okładką (swoją drogą ostatnio chyba przeżywam jakąś manię okładkową) i treścią - bo "Naga" to opowiadania, które wysysają uczucia, w każdym zresztą inne. To książka napisana językiem prostym, a zarazem takim, który bezpośrednio trafia w myśli czytelnika, czasami jest wulgarna, czasami pełna sprzeczności, operuje językiem emocji, które przeżywa bohaterka. Nie porusza oklepanych tematów : miłości, małżeństwa, dzieci i spełnienia zawodowego kobiet współczesnych, tylko oddaje KOBIETĘ, odkrywa ją, że prawie pozostaje naga... Bo oprócz kochanki, żony, matki, pojawia się zgwałcona, wdowa, święta,transs... Szolc nie stara się na siłę odpowiedzieć na pytania co targa kobietami, jakie są ich marzenia, do czego dążą, o czym marzą, czego pragną. Jakie rozwiązanie wybierze? W każdym opowiadaniu jest inna kobieta, w każdym opowiadaniu ta inna kobieta pragnie czego innego, bo każdej z nich życie ułożyło się zupełnie inaczej. Tak jak pisałam na początku, "krótkie formy" pozostawiają niedosyt, ale książka Izabeli Szolc pozostawia burzę emocji, porusza, budzi uczucia ze zdwojoną siłą... Naprawdę warto przeczytać! Tylko tak piszę i się zastanawiam... W żadnym opowiadaniu nie ma kobiety szczęśliwej, albo chociaż cieszącej się ze swojego życia... W każdym za to jest kobieta, która idzie do przodu i poszukuje siebie.

Ogólna ocena: 4,5 / 6

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

LOSOWANIE :D

Uwaga, uwaga :)
Moi mili, nad losowaniem czuwał groźny pies - Kiler, który jest widoczny na załączonym obrazku :)
Etap drugi: wykorzystałam swojego brata: (Kiler nadal czuwa)

Etap trzeci: postanowiłam sprawić Wam niespodziankę i oddać w dobre ręce książkę niespodziankę: (Kilerowi już się znudziło :)

Etap czwarty: Dobry lekarz wędruje do.............................................................................:
BALIANNY! A książka niespodzianka do: HOLLY23
Bardzo proszę dziewczyny o maila z adresem na: tunialove@wp.pl

piątek, 23 kwietnia 2010

Światowy Dzień Książki! :) / Konkurs! :)


"Książka - nierozdzielny towarzysz, przyjaciel bez interesu, domownik bez naprzykrzania." (I.Krasicki)

Z okazji Światowego Dnia Książki życzę Wam, (bo to w końcu NASZE święto również :), wszystkiego, tak po prostu ;).I oddaję książkę "Dobry lekarz" w dobre ręce! Wystarczy wyrazić chęci w komentarzu. Losowanie, hmmm, w poniedziałek - na dobry początek tygodnia.



Opis książki:
"Akcja powieści dzieje się w upadającym szpitalu położonym na obszarze byłego bantustanu Republiki Południowej Afryki. W opuszczonej placówce, której istnienie jest absurdalnym reliktem poprzedniej epoki, dwaj lekarze – każdy na swój sposób – usiłują nadać swojej pracy i egzystencji głębsze znaczenie. Jednak w tym zdradzonym przez historię miejscu, pogrążonym w bezruchu i zapomnieniu, czai się strach, wypełzają upiory przeszłości i wybucha przemoc."

Przeglądając www.empik.com, szukając 3 książek w cenie 2, znalazłam książkę, którą już bardzo dawno chciałam przeczytać, w bibliotece się nie doczekałam, wznowień nie było, a teraz w końcu jest! "Dziennik (Oficyna) 12 czerwca 1942 - 1 sierpnia 1944" - Anne Frank.


Uwaga, będę się chwalić :) Kolejną, przecudowną zakładką, tym razem wykonaną przez Pasjonerię:





piątek, 16 kwietnia 2010

Wicked / Zło i brak podniet. Zło i zbyt wolny przepływ krwi. A gdzie znajduje się zło?

"Wicked"
Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu
Gregory Maguire
stron:463
wydawnictwo: initium

Czarownica...

Kraina Oz...

Czarnoksiężnik...

Wasza wyobraźnia zaczęła już pracować?! Snuć domysły, pomysł i wyobrażenia? W tej właśnie chwili musicie je odrzucić i spojrzeć na to z nowej perspektywy... Zobaczyć wszystko jakbyśmy patrzyli na to po raz pierwszy... I po części tak jest, bo ta książka to jest coś nowego, świat stworzony przez autora jest inny, jest pełen dobra i zła, pełen bogatych opisów i żywych przykładów, pełen rozmyślań i pełen spostrzeżeń, które zapadną w sercu, w myślach, w życiu. Po których będziesz się zastanawiać nad istotą wielu rzeczy, nad istotą życia, śmierci, odwagi, polityki, dobra, zła, rodziny... Ta historia nie tylko wciągnie czytelnika niczym Stara Szafa w Opowieściach z Narnii, ale zmusi do analizowania.

Zielona Czarownica Elfaba.... inna? dziwna? chora? nie wie co to miłość rodzicielska...

Oz....

Dorota...

Terroryzm...

Najazd...

Wojna...?!

Prawa obywatelskie....

Nietolerancja/ tolerancja...

Śmierć...

Z każdą następną kartką tej historii odkrywasz nowe problemy, nowe sytuacje, które wzbudzają w Tobie nowe refleksje, a tysiące myśli krąży dookoła. Autor zadaje wiele pytań i udziela wielu odpowiedzi...
Jednak to w Twojej głowie zrodzi się ta konkretna i trafna odpowiedź, ta która autor pozwolił Ci wybrać, ta, która jest najlepsza z Twojego punktu widzenia. To książka, która wzbudzi w czytelniku wiele emocji, a w każdym mogą to być emocje skrajnie inne. Tej historii nie da się streścić w dwóch zdaniach, nawet w pięciu czy w dziesięciu, bo to książka ważna jako całość.

Kusi ta książka okładką, kusi opisem, kusi treścią, kusi analizą, kusi naturą dobra i zła. Jedyne zastrzeżenie, jakim nie kusi to czasami zbyt długie opisy, zbyt rozciągnięte zdarzenia, opisywane kroczek po kroczku, czasami sama akcja wydaję się prosta, niezłożona i przewidywalna, ale zaraz nabiera tempa i zupełnie zmienia wrażenia :)

ogólna ocena: 5/6


sobota, 10 kwietnia 2010

piątek, 2 kwietnia 2010

"Metodyk" / "Za nadgorliwość wymierza się taką samą karę jak za słabość..." (S.King)



"Metodyk"
Daniel Radziejewski
stron: 222
wydawnictwo:Novae Res

"Metodyk" to debiut Daniela Radziejewskiego i na wstępie od razu mówię, że debiut moim skromnym zdaniem fenomenalny i już czekam na kolejną książkę tego autora.

Poznajemy młodego absolwenta anglistyki - Maksymiliana, który marzył o zostaniu nauczycielem... Marzenie się spełniło, Maks był jednym z najlepszych studentów, odbierając dyplom wierzył w swój zawód, wierzył w swoje powołanie. Rozpoczął pracę w gimnazjum, za 700zł, mając na utrzymaniu żonę- Izę i córeczkę - Laurę. Maksymilian to człowiek z ogromną pasją, dużymi ambicjami, kochający to co robi, ale niestety ślepo wierzący w metodykę pracy nauczyciela... Wierzący, że książki mają odpowiedź na każdy problem, że każda psychika podlega pewnym schematom, że metodyka to jego powołanie i za wszelką cenę zostanie doktorem. Zderzenie z rzeczywistością było ciężkim doświadczeniem. Kłopoty finansowe, rodzinne i do tego praca, która miała przecież wyglądać zupełnie inaczej... Bezsenne noce, spędzone na wymyślaniu interesujących lekcji, bo jedynka to porażka nie ucznia, a nauczyciela. Aby oderwać się od świata, w którym Maks z trudem się odnajduje, bo jego wyobrażenia legły w gruzach, co raz częściej sięga po alkohol, który rozluźnia, oczyszcza umysł, wspomaga. Książka porusza współczesne problemy młodych nauczycieli, fakt nie często zdarza się taki, dla którego nauczanie to praktycznie całe życie, bo chociaż Maks miał rodzinę, to metodyka pracy była dla niego najważniejsza, uczniowie i ich osiągnięcia dawały mu satysfakcję, zadowolenie. Doskonałym pomysłem autora było stworzenie trzech perspektyw - jedna to perspektywa Maksymiliana, druga to perspektywa gimnazjalistki - Agnieszki, która prowadzi internetowy pamiętnik oraz
trzecia perspektywa - to spojrzenie oczami żony - Izabeli. W książce przeplatają się ich odczucia, doznania,wyznania, skargi, zażalenia...,które z czasem łączą się w idealnie skonstruowaną fabułę.
Język dostosowany do każdego rodzaju bohatera - gdy jest to Maks - to język nauczyciela, metodyka, osoby wykształconej, gdy patrzymy na wszystko oczami Agnieszki- język jest młodzieżowy, ale zaznaczam (!) nie infantylny, nie wymuszony, tylko normalny, żywy i prawdziwy. Zaczęłam czytać książkę przedwczoraj, czytałam do 3 rano, bo wciągnęła jak kryminał, domyślałam się od samego początku tylko jednego wątku, przy końcu byłam już pełna podziwu. To studium dojrzewania zarówno emocjonalnego jak i zawodowego, studium poznawania własnego "ja"...

Książka dla każdego, nie tylko dla nauczyciela, ucznia, aby spojrzeli na siebie z innej perspektywy, ale dla wszystkich, bo porusza problemy nam znane i które mogą dotknąć każdego z nas. Wyobrażenie absolwentów uniwersytetów zawsze jest prawie takie samo: " ja się znajdę w gronie tych, którzy od razu rozpoczną oszałamiającą karierę" i chociaż w marzeniach nie ma nic złego, to jednak należy pamiętać,że wiedza podręcznikowa czasami ma się nijak do rzeczywistości, sztuką jest zastosować wiedzę połączoną ze swoimi poglądami i przenieść ją do realiów, które nas spotykają.

Zainteresowanych, odsyłam również na bloga autora:
http://radziejewski.blog.pl/

Ogólna ocena: 6/6

p/s Zawsze byłam pełna podziwu dla nauczycieli, którzy oprócz daru nauczania mieli także dar człowieczeństwa i potrafili trafić do ucznia, ja przyznaję otwarcie - szlag by mnie trafił :)

Korzystając z okazji chciałam Wam życzyć spokoju i radości w prawdziwie wiosennym nastroju :)
Wesołych Świąt!







czwartek, 1 kwietnia 2010

"Książki i ludzie" - "Biedni mają duże telewizory, bogaci - duże biblioteki."(Jim Rohn)

"Książki i ludzie"
rozmowy Barbary N.Łopieńskiej
stron:258
wydawnictwo: Twój Styl

Zachęcona recenzją Lirael wypożyczyłam tę książkę z biblioteki... Odebrałam i zaczęłam czytać w drodze powrotnej do domu, gdy wysiadałam z autobusu byłam już w połowie!
Ta wyjątkowa książka to zbiór wywiadów o domowych bibliotekach intelektualistów. Nie wiem czego się spodziewałam, ale na pewno nie takiej "żywej" książki. Już pierwsza rozmowa z profesor Marią Janion (historyk literatury i kultury polskiej) wprawiła mnie w cudowny nastrój. Czytając miałam wrażenie jakbym siedziała obok tych dwóch Pań i przysłuchiwała się ich słowom, co chwilę zresztą uśmiechając się pod nosem...

- Czy jest jakiś ład w Pani bibliotece?
- Nie. Coś się stało i ja nie jestem już taka młoda. A ponieważ ten zbiór wyrasta ze mnie organicznie, więc też się starzeje.

- Jak Pani porusza się po swojej bibliotece?
- Wdrapuję się na półki, klękam,pełzam. Potworna praca fizyczna.

- A jak Pani Profesor radzi sobie z kurzem?
- A w ogóle sobie nie radzę. Miałam odkurzacz, ale oddałam. (!!!!!!) :)

W tym momencie już nie mogłam się powstrzymać. Wybuchnęłam śmiechem w autobusie. Nawet pewien miły Pan zapytał co mądrego czytam, że wprawia w taki nastrój :) Pani Profesor Maria Janion staję się moim autorytetem, wydawać by się mogło, że rozmowy z intelektualistami, ludźmi wybitnymi w swej dziedzinie będą również wybitne, sztywne, ale nic bardziej mylnego, opowiadają ze swobodą, z miłością do książek, z miłością do czytelnika. Wracając jeszcze na chwilę do Pani Marii - to w jej domu książki są wszędzie, dosłownie wszędzie - zaczynając od pokoju romantycznego włączając kuchnię i łazienkę! W końcu jak to mówią, tylko geniusz panuje nad chaosem :)

Każda rozmowa zapoczątkowana jest pięknym czarno-białym zdjęciem i krótką notką o danej osobie. Tym bardziej masz wrażenie, jakbyś wchodził razem z Nimi do ICH bibliotek, pokoi, mieszkań, gabinetów...

Profesor Janusz Tazbir (historyk, profesor w Instytucie Historii PAN):

- A czy ma Pan zwyczaj wąchania nowej książki?
- Och, tak,naturalnie. Jak powąchałem pierwsze książki radzieckie w 1945 roku, to przypomniały mi się książki, jakie były w Białymstoku, gdzie mieszkałem...

-A co leży u Pana przy łóżku?
- Nic, bo nie czytam w łóżku. Ale wielokrotnie wracam do pewnych książek. Często czytam "Klub Pickwicka", "Lalkę", ale bez zakończenie, bo nie lubię, kiedy moim bohaterom dzieje się coś złego.

Różni ludzie, różne ich podejście do książek. Jedni je wręcz ubóstwiają i traktują z uczuciem ,dla innych to po prostu rzeczy, służące do określonego celu. W jednym i drugim przypadku, rozmowy były bardzo interesujące.

"Znalazłam" drugi autorytet - Pan Andrzej Drawicz (krytyk, historyk literatury) :

- To Pan nie oddaje książek?
- Zazwyczaj oddaję. Ale czasami postępuję barbarzyńsko wobec książek, które stoją u kogoś z moją własną dedykacją. Strach powiedzieć.
- No, niech Pan powie.
- Kiedy odkrywam u kogoś, że moja książka z dedykacją stoi na najwyższej półce i najwyraźniej nikt do niej nie zagląda, cynicznie ją KRADNĘ. Bo normalnie - nie kradnę. Ale własne tak. Potem wydzieram dedykację i daję książkę komuś innemu. Nie jest to godny pochwały proceder, ale według przyjętych przez mnie kryteriów, że książka musi służyć ludziom, uważam, że mam do tego prawo. Bo jeśli książka stoi na półce...
-A gdzie ma stać??
-Ale ja widzę,że ona stoi bez ruchu, bez życia, że nikt do niej nie zajrzał!
-Ale normalnie Pan nie kradnie?
-Raz tylko, pewnemu wybitnemu, bardzo znanemu złodziejowi książek ukradłem z jego własnej biblioteki trzy bardzo cenne tomy. I nie oddam mu.

Pan Andrzej Osęka(krytyk sztuki i publicysta) wyobraźcie sobie, gdy książka tak Go zdenerwuje to ze złości pali ją w piecu!

Temat rozmów fascynujący, dziennikarka Barbara Łapińska wspaniała, rozmówcy wspaniali, trudno się dziwić, że jest to wspaniała książka, którą najchętniej też bym ukradła bibliotece, mało tego nie miałabym przy tym żadnych wyrzutów sumienia! Ale gdy pomyślę, że jeszcze tyle osób na pewno chce ją przeczytać - potulnie oddam ją tam skąd wzięłam.

Na zakończenie jeszcze tylko "Wyrzucaczka" Pani Zofia Chądzyńska ( pisarka,tłumaczka) :

-Powiedziała mi Pani przez telefon, że pozbyła się Pani książek i zostawiła sobie tylko te, które lubi.
-To prawda. Jestem raczej wyrzucaczką niż zbieraczką. Wyrzucam wszystko - listy, papiery, fotografie. Nie lubię utykać, nie umiem sobie radzić,kiedy mam naćkane.

Książka została wydana w 1998, wielu już z tych wspaniałych osób, łącznie z autorką nie ma wśród nas...Ale dzięki tym rozmowom i dzięki swoim osiągnięciom pozostaną w sercach wielu przez długi, długi czas...

Ogólna ocena: 6/6